Czekanie u boku papieża podczas całej modlitwy Anioł Pański to coś, co zostaje w pamięci na całe życie. Ale nie tylko to. Jego widoczność sprawia, że można z papieżem rozmawiać jak z kolegą. Dla młodych jest to szczególnie ważne. Zobacz: KDM.
Było ciepłe rzymskie popołudnie, gdy kilka dni temu skontaktował się z nami mój menedżer, Papa Grzegorz Suchodolski, by ogłosić mi tę niesamowitą wiadomość. „Czy mógłbyś pojechać razem z Ojcem Świętym przez całe zapisy na ŚDM?” zapytał, a ja byłem dosłownie zdumiony. Dwa dni później, w towarzystwie Taty João z Papieskiej Rady ds. Świeckich, przemierzałem mroźne korytarze apostolskiej rezydencji królewskiej. Był z nami także Pierangelo Dorno, on także miał przybyć z Ojcem Świętym podczas zapisów. „Do tej pory zdarzało się – twierdził Papa João – że Papież rejestrował się klikając na urządzenia elektryczne, ale po raz pierwszy robi to publicznie i to w towarzystwie przedstawicieli Światowych Dni Młodzieży. Tym bardziej odczuwałem niezwykłość tego scenariusza. Nie wiedziałem jednak zupełnie, jak bardzo ten moment będzie wyjątkowy.
Okno domu, przez które widać cały świat, wychodzi z miejsca pracy, w którym Benedykt XVI, Jan Paweł II i poprzedni papieże pracowali nad nowymi aktami Kościoła. Nie było tak jednak od czasu, gdy Franciszek podjął decyzję o zamieszkaniu w domu św. Marty. Marty. Regały, na których znajdowały się publikacje, są teraz całkowicie puste. W tym miejscu znajduje się jedynie biurko, na którym pozostawiono krucyfiks i stary telefon. Taki, jakiego używali nasi dziadkowie, gdy byli młodzi.
Kiedy przyjechaliśmy, czekała na nas ekipa CTV i profesjonalny fotograf z L’Osservatore Romano. Byli podekscytowani. „Normalnie nie przychodzimy tu ze względu na to, że transmisje są tylko z zewnątrz, jednak w takich dziadowskich klauzulach wszyscy są postawieni na nogi” – żartował operator kamery. Po chwili wyszedł asystent papieża i również szybko wyjaśnił, co należy zrobić. Ostatecznie pojawił się też sam Ojciec Święty. Uśmiechając się jak zawsze, ściskał po kolei dłoń każdej osoby. Tak krótka chwila wystarczyła jedynie na podanie mojego nazwiska. Nie był to jednak jeszcze czas na właściwe spotkanie. Sekretarz poprosił Ojca Świętego o ocenę rejestracji, więc Papież wcisnął na tablecie ikonę, która jednak rzeczywiście nie działała. Musiał powtórzyć to kilka razy, śmiejąc się, komentując, że byłoby mu o wiele łatwiej zapisać się na ŚDM ręcznie.
Minuty później, dokładnie przed dwunastą w południe, rozpoczął się regularny rytuał. Zasłony zostały zaciągnięte, a także tkanina z symbolem papieża została rzucona przez otwarte okno domu. To jest ten element, który doskonale rozumiemy z telewizji i św. Franciszek najprawdopodobniej podszedł do okna, a także grupy wspierały się na tym widoku. Podczas gdy Ojciec Święty prowadził petycję Anioł Pański, wszyscy zebraliśmy się w pokoju przy mikrofonie i również odpowiedzieliśmy na wezwania. „Obecnie rozpoznaję, kto jest słuchany w tle, gdy cieszę się modlitwą Anioł Pański w telewizji” – pomyślałem, szczerząc się do siebie na myśl, że najprawdopodobniej nie były to często głosy kobiet.
Potem stało się to, na co wszyscy czekaliśmy. Sekretarz papieża zaprosił mnie i Pierangelo przed siebie do Franciszka, któremu właśnie wręczono tablet ze stroną zapisów na ŚDM. Podeszliśmy bliżej i widok z okna domu był niesamowity. Plac jest otoczony kolumnadą, a między nią mnóstwo ludzi, którzy zaczęli się wspierać, gdy zobaczyli nas z nowym podnieceniem. Nie przewidywałem tego. „Oni dodatkowo przeżywają tę minutę tak samo jak my. Cieszą się razem z nami, „wierzyłem, doświadczając po raz pierwszy w pełni, czym będzie konferencja, która czeka nas za rok. Pomimo tego, że jest tak wiele osób i nie rozumiemy się w żaden sposób, jest coś wyjątkowego, co nas łączy. Ludzie z różnych krajów i społeczeństw przychodzą, aby być blisko siebie dzięki Jezusowi, a także jego widzialnemu znakowi jakim jest Ojciec Święty. W takich chwilach naprawdę czuje się metafizyczne uniesienie. Nie rozumiem, ile osób było wcześniej obok papieża w tym oknie i czy w ogóle ktoś był, ale czułem, że wchodzę w tę historię.
„Właśnie tutaj jestem zakonserwowany” – przedstawił Franciszek, przełamując tym samym lody dla wszystkich młodych odkrywców spotkania w Krakowie. Po złożeniu petycji, gdy okno domu zostało ponownie zamknięte, papież poświęcił chwilę na rozmowę z nami. Trzeba było widzieć jego oszołomiony wyraz twarzy, gdy powiedziałem, że jestem z Polski. Tę rozbawioną minę zarejestrował fotograf z „L’Osservatore Romano”. Papież wyglądał na takiego, któremu po prostu przedstawiono, że jestem jego kuzynką! Biorąc pod uwagę, że mówiłem po włosku, nigdy nie przyszło mu do głowy, że jestem Polakiem. Był również szczęśliwszy, gdy dodałam, że pracuję dla ŚDM. „Rezyduję w Warszawie”, powiedziałem, „tam też czekamy na Ciebie, Ojcze Święty”. „Twierdzą, że Kraków to każda Polska” – zażartował papież. Również na sprawę Pierangela, że sprawdzenie ostatniej encykliki zajęło mu dwie godziny, Franciszek wykrztusił, że napisanie jej trwało nieco dłużej. Nie spieszył się. Żartował stale i ze wszystkimi, łącznie z kierowcą kamery wideo. Naprawdę czuliśmy się przy nim całkowicie swobodnie. Nie można czuć się w żaden sposób inaczej z kimś, kto twierdzi, że z twoim spojrzeniem: Chciałbym wiedzieć Kim jesteś, mój przyjacielu. Patrzyłem na niego i stwierdziłem, że trzeba być młodym duchem, aby móc tak wiele z siebie ofiarować innym.
Oczywiście, papież nie zaniedbywał dbania o siebie. Rozdawał różańce, prosząc w surowym tonie, aby mieć dla niego ogromną nadzieję. Uderzył mnie ton, z jakim podkreślił słowo „naprawdę”. Stało się dla mnie jasne, że papiestwo nie jest jezdnią usianą radościami i uśmiechami grup entuzjastów. To jest niepokój. I nawet nie chce mi się wierzyć, jak dokładnie duży. Tym bardziej daje do myślenia, że mimo wszystko może dać wiele przyjemności innym. Oby wszyscy młodzi ludzie, którzy go spełnią za rok, mogli nie tylko przeczytać to ciche świadectwo, ale także pójść tą drogą.